Nowelizacja ustawy o związkach zawodowych, która weszła w życie w 2019 roku, rozszerzyła zakres podmiotowy prawa do tworzenia i wstępowania do związków zawodowych. Od tego czasu każdy, kto wykonuje pracę zarobkową, ma prawo do ich tworzenia i do wstępowania w ich szeregi.
mkfirma a to już zależy od z.z. A związki tworzą pracownicy. Jeśli ci nie interesują się niczym i nie uczestniczą w życiu organizacji, to ta (jej kierownictwo) prędzej czy później przestanie się interesować nimi. Na święta da kalendarz na nowy rok i paczkę na święta (xD) i elo.
Ale po co mają to robić? Żeby mieć takie same zarobki (te ze skladek), ale więcej pracy i kłócić się z prezesem? Jeśli załoga tego nie wymusi, to mała szansa, że ktoś wybierze taką drogę.
Przewodniczący związków zawodowych nie zostali nimi po to, żeby pracować dla związku, tylko po to, żeby mieć pieniądze i wpływy. A nawet jeśli tak nie było na początku ich związkowej kariery, to nic nie deprawuje tak, jak władza.
To nie jest takie zero - jedynkowe. Wymienione przez Ciebie zawody są niezbędne, by funkcjonowało państwo.
Za PRL takim zawód tworzyli kolejarze. Rząd, by nie dać im powodu do buntu, płacił im zawsze powyżej średniej krajowej.
Na koleji ludzie żyli dobrze - dzisiejsi 50+ latkowie czasem jeszcze powtarzają mantrę z dzieciństwa „kto ma w głowie olej ten idzie na kolej”.
Dla Ciebie i dla mnie być może tak tak, ale dla prawicowych rządów, którzy od lat wiele polityczno (i mocno propagandowych) - gospodarczych kwestii opierają na “niezależności energetycznej”, “polskim złocie” itd., być może już nie.
I co te związki dają, każą płacić składki, jak przyjdzie co do czego nie mają nic do powiedzenia
mkfirma a to już zależy od z.z. A związki tworzą pracownicy. Jeśli ci nie interesują się niczym i nie uczestniczą w życiu organizacji, to ta (jej kierownictwo) prędzej czy później przestanie się interesować nimi. Na święta da kalendarz na nowy rok i paczkę na święta (xD) i elo.
To oni maja sie interesowac a od czego sa władze zeby ich zaktywizować w koncu sa opłacani ze składek
Ale po co mają to robić? Żeby mieć takie same zarobki (te ze skladek), ale więcej pracy i kłócić się z prezesem? Jeśli załoga tego nie wymusi, to mała szansa, że ktoś wybierze taką drogę.
Przewodniczący związków zawodowych nie zostali nimi po to, żeby pracować dla związku, tylko po to, żeby mieć pieniądze i wpływy. A nawet jeśli tak nie było na początku ich związkowej kariery, to nic nie deprawuje tak, jak władza.
No tak. Najlepiej to widać po związkach zawodowych górników i policji na przykład. Nic do powiedzenia nie mają. /s
To nie jest takie zero - jedynkowe. Wymienione przez Ciebie zawody są niezbędne, by funkcjonowało państwo.
Za PRL takim zawód tworzyli kolejarze. Rząd, by nie dać im powodu do buntu, płacił im zawsze powyżej średniej krajowej. Na koleji ludzie żyli dobrze - dzisiejsi 50+ latkowie czasem jeszcze powtarzają mantrę z dzieciństwa „kto ma w głowie olej ten idzie na kolej”.
Niekoniecznie się zgadzam, wydaje mi się, że górnicy są tak samo, a może nawet i mniej niezbędni, jak ekspedienci, czy kierowcy zbiorkomu.
Dla Ciebie i dla mnie być może tak tak, ale dla prawicowych rządów, którzy od lat wiele polityczno (i mocno propagandowych) - gospodarczych kwestii opierają na “niezależności energetycznej”, “polskim złocie” itd., być może już nie.