Gdyby ogłoszono konkurs na najbardziej oszukańcze słowo ostatnich lat, głosowałbym na „inkluzywność”. Jeśli używasz słowa „inkluzywność”, posługujesz się językiem, który jest zrozumiały dla jednego procenta ludzkości. Wkraczasz do elitarnego grona oddzielonego wysokim progiem od całej reszty. Słowo „inkluzywność” pochodzi z języka wyłączającego większość czytelników i słuchaczy. Pochodzi z języka, w którym powstają takie zdania […]
Czytam artykuł jako krytykę przeintelektualizowanego, właśnie elitarystycznego języka. Tradycyjnie Strona Społeczna czuła nieufność wobec takich postaw, dopatrując się np. awangardyzmu czy obrony przywilejów (niżej podpisany – niekoniecznie; precyzyjne słownictwo jest O.K.). Z problemami ze zrozumieniem spotkano się np. w przypadku pochwały elektrowni fuzji jądrowej, badań czy eksploracji kosmosu (megainwestycje, tzw. Big Science, z detektorami fal grawitacyjnych na czele) jako bodźców rozwojowych gatunku i cywilizacji.
Nie rozumiem pierwszego zdania. Co masz na myśli?
Czytam artykuł jako krytykę przeintelektualizowanego, właśnie elitarystycznego języka. Tradycyjnie Strona Społeczna czuła nieufność wobec takich postaw, dopatrując się np. awangardyzmu czy obrony przywilejów (niżej podpisany – niekoniecznie; precyzyjne słownictwo jest O.K.). Z problemami ze zrozumieniem spotkano się np. w przypadku pochwały elektrowni fuzji jądrowej, badań czy eksploracji kosmosu (megainwestycje, tzw. Big Science, z detektorami fal grawitacyjnych na czele) jako bodźców rozwojowych gatunku i cywilizacji.